Artykuł ten poświęcam pewnemu modelowi biznesowemu, w którym usługi / produkty w są oferowane w niskiej cenie, ale w dość krótkim czasie klienci napotykają dodatkowe opłaty, których zwykle nie byli świadomi na początku i które ciężko jest im pominąć. Taki model biznesowy określamy mianem „freemium with hidden fees”
Freemium with hidden fees na przykładach:
Przykładem tego typu modelu mogą być działania podejmowane przez czołowych producentów drukarek takich jak np. Canon, HP, którzy sprzedają swoje produkty po niskiej cenie (lub nawet poniżej kosztów), ale generują znaczne zyski ze sprzedaży drogich tonerów, które są niezbędne do działania tych urządzeń. Jednocześnie podejmując działania utrudniające wykorzystanie zastępników (np. wbudowane w drukarkę oprogramowanie, które utrudnia korzystanie z nieautoryzowanych wkładów). Różnica pomiędzy oryginalnym tonerem a zamiennikiem często wynosi ok. 40-50% co po kilku latach eksploatacji często oznacza kwotę przekraczającą cenę nowej drukarki.
Innym przykładem tego typu modelu są działania podejmowane przez niektórych producentów aut (Mercedes i BMW), którzy wymagają od klientów ponoszenia dodatkowych opłat subskrypcyjnych, jeżeli chcą oni skorzystać z niektórych funkcji, które już zostały wbudowane w samochód. Np. podgrzewane fotele, które mogą być domyślnie dezaktywowane. Innymi słowy – kupujesz samochód, ale jeden jego element nie należy do ciebie i nie możesz z niego korzystać o ile nie „wynajmiesz go” od producenta. Co prawda cena za aktywację wynosi jedynie ok. 18 USD/miesiąc, ale jeżeli będziemy chcieli do tego skorzystać z innych takich dezaktywowanych funkcji (np. zaawansowanego systemu wspomagania jazdy, zdalnego startu i kontroli klimatyzacji itp.) może się na uzbierać się z tego całkiem ładna sumka.
Generalnie freemium with hidden fees to model biznesowy, którym klienci zwykle są zaskoczeni dodatkowymi kosztami, gdyż nie są one jasno przedstawione podczas zakupu. Zwykle prowadzi do frustracji i poczucia oszustwa.
Freemium with hidden fees po Polsku
Nie brakuje też rodzimych przykładów. Z uwagi na moje własne doświadczenia, pozwolę sobie podać przykład pewnej firmy zajmującej się usługami z zakresu hostingu i rejestracji domen internetowych o specyficznej NAZWIE na literę N…. Kto miał styczność, z pewnością będzie wiedział o jaką firmę chodzi, kto nie miał styczności… cóż powinien być w stanie ją zidentyfikować.
Wspomniany podmiot ma bardzo korzystną ofertę dla nowych klientów. Domena za kilka złotych, hosting szybki jak wiatr za 100 zł. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo korzystnie. Nie mogę się też przyczepić do jakości świadczonych usług, które faktycznie są na dość wysokim poziomie. Problemem są jednak ceny po okresie promocyjnym, liczne opłaty dodatkowe oraz techniczne utrudnienia przy próbie przeniesienia się do innego usługodawcy. Ale po kolei.
Cennik pewnej firmy z NAZWĄ na literę „N” z dnia 31.10.2024 r. | ||
Rodzaj usługi | Ceny w okresie promocyjnym | Ceny standardowe (po upływie roku) |
Rejestracja domeny PL | 5,00 zł/rok | 200,00 zł/rok |
Hosting (najtańsza opcja) | 100,00 zł/rok | 600,00 zł/rok |
Certyfikat SSL | 100,00 zł | 250,00 zł/rok |
Automatyczna konwersja do formatu webp i zmiana wielkości obrazów | 0,00 zł/rok | 300,00 zł/rok |
Zabezpieczenie 2FA dla poczty | 0,00 zł/rok | 300,00 zł/rok |
Obsługa starszych wersji PHP | 0,00 zł/rok | 300,00 zł/rok |
Kopia zapasowa danych 100 GB | 200,00 zł/rok | 400,00 zł/rok |
RAZEM | 405,00 zł/rok | 2 350,00 zł/rok |
Lista ta nie jest kompletna, ale skupiłem się na opcjach z których moim zdaniem najczęściej się korzysta. Nadmienię też, że w przypadku chęci przekierowania domeny zarejestrowanej w innej firmie niż hosting należący do firmy na literę N…. trzeba ponieść dodatkową opłatę za tzw. DNS Anycast. Jednocześnie firma blokuje możliwość korzystania z darmowych certyfikatów SSL takich jak np. SSL Let’s Encrypt, a taką możliwość oferuje większość innych firm hostingowych, podobnie jak darmowy backup oraz bezpłatne wsparcie starszych wersji PHP.
Prawdziwą wisienka na torcie jest jednak proces związany z przeniesieniem domeny do innego rejestratora. Mimo, że podmiot określa się mianem lidera nowoczesności, to w przypadku chęci zmiany rejestratora domeny i żądania wydaniu kodu AUTHINFO, musimy wysłać list pocztą tradycyjną lub złożyć go w siedzibie tej firmy osobiście (wyjątkiem jest sytuacja, gdy posiadamy komercyjny certyfikowany podpis elektroniczny, ale większość użytkowników go nie posiada). Ciężko uwierzyć, że praktyka ta ma na celu faktyczne podniesienie bezpieczeństwa usługi. Biorąc pod uwagę, że logowanie do panelu klienta wymaga podwójnej autoryzacji konieczność wysyłania listu wydaje się trochę przesadzona. Chyba że… …że chodzi o to aby klient nie zdążył przenieść domeny do innego operatora przed upłynięciem okresu abonamentowego, gdy już zorientuje się, ile będzie musiał zapłacić za kolejny rok. Procedura realizowana w ten sposób może trwać nawet 7-10 dni.
Oczywiście przy generowaniu wniosku o wydanie wspomnianego kodu AUTHINFO otrzymujemy dodatkowy komunikat, że jest to szczególnie niebezpieczne i ryzykuje się brakiem przypomnień o terminie wygasania usługi, podmianą adresu e-mail i innymi strasznymi rzeczami. Wszystko w towarzystwie złowróżbnego koloru czerwonego, co ostatecznie ma nas zniechęcić do podejmowania działania. No tak, obecność w Internecie wiążą się z wieloma ryzykami natury technicznej, ale bądźmy poważni, jeżeli tylko zrobimy elementarny research, to bez trudu znajdziemy wiarygodnego i przystępnego cenowo dostawcę a przeniesienie witryny nie będzie ani skomplikowane, ani ryzykowne. Ciężko nie ulec wrażaniu, że jest to tylko ostatnia socjotechniczna próba powstrzymania nas przed rezygnacją z nieopłacalnej oferty.
Ale wracając do tematu.
Kim jest tytułowa żaba?
To jeden z wielu klientów firmy na literę N…, który nie zorientował się w porę, że siedzi garnku z gotującą się od rosnących kosztów wodą.
Podsumowanie
Na obronę firmy z nazwą na literę N dodam, że jakość oferowanych usług jest dobra. Jeżeli ktoś ma duży sklep internetowy lub serwis o zasięgu globalnym, może się to opłacać. Dla podmiotu docierającego do 100 tys. unikalnych użytkowników miesięcznie i zasobami przekraczającymi 10 tys. podstron – wydanie na hosting kilka tysięcy złotych będzie adekwatne do potrzeb.
Większość firm, organizacji i osób fizycznych w Polsce posiada jednak małe strony Internetowe, które składają się z maksymalnie kilkudziesięciu podstron a liczba unikalnych odwiedzin rzadko przekracza 5 tys./msc. Korzystanie w takim przypadku z oferty firmy z nazwą na literę N jest całkowicie niewspółmierne do rzeczywistych potrzeb.
Nie bądź „żabą”. Przed skorzystaniem z oferty określ swoje rzeczywiste potrzeby i zbadaj różne oferty dostępne na rynku. Sprawdź opinie na temat danej firmy, biorąc pod uwagę różne, niezależne od tej firmy źródła recenzji (niezależne grupy na Facebooku, fora internetowe, opinie Google itp.). Zweryfikuj jak wygląda szczegółowy, standardowy cennik.